#8
Post
autor: Lupus » 21 gru 2016, 18:10
Już piszę, trochę nie miałem kiedy.
Najbardziej mnie rozdrażniły chyba właśnie tweety Weitza. Gość prywatnie jest zagorzałym przeciwnikiem Trumpa i chyba takimi tekstami chciał uprowadzić poparcie fanów Star Wars dla swojej sprawy, co mu na szczęście średnio wyszło.
Co do nowych Gwiezdnych Wojen na ekranie. Fajnie że pojawia się różnorodna obsada aktorska, bo mi to nie przeszkadza. Nie ma nic złego w robieniu filmu o kimś innym niż o białych mężczyznach. Tylko wierzę w taką zasadę: albo różnorodni są wszyscy, albo nikt. Tego warunku zdecydowanie nie spełniają zarówno VII jak i Rogue One. Jakimś dziwnym trafem w obu filmach po stronie Imperium czy Najwyższego Porządku są głównie biali mężczyźni (są ze dwa wyjątki w Przebudzeniu), podczas gdy rebelianci nie dość że pomieszani z tzw. obcymi gatunkami, to do tego ludzie są w całym przekroju rasowym. Z punktu widzenia świata przedstawionego nie ma to sensu poza jakimś prymitywną próbą przekazania widzowi, kto jest tu dobry, a kto zły. Bardzo mi się podobało co powiedział kiedyś Darth Alkern, że w tak różnorodnej galaktyce nie ma możliwości mówić w ogóle o rasizmie. A tutaj jest to jakaś wiadomość dla widza.
Nie mam nic do ról kobiecych, fajnie że widzimy Rey jako twarz nowych Gwiezdnych Wojen. Tylko nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jej postać jest źle napisana, ma symptomy bycia Mary Sue, co najbardziej chyba się objawia w jej posługiwaniu się Mocą: do dziś mam nadzieję że jest to sugestia jej poprzedniego treningu i historii, którą zdradzą dopiero następne epizody. No i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Rey wszystko wychodzi głównie dlatego, że jest kobietą i tak chcieli twórcy, a nie dlatego że jest to dla tej postaci naturalne. Dobrze że chociaż w Before The Awakening jest kawałek historii wyjaśniający np. dlaczego Rey jest takim doskonałym pilotem i mechanikiem, ale to nie jest wiedza wyniesiona z filmu. Wystarczyłoby pokazać w jednej scenie, jak Rey ćwiczy na symulatorze, a już jej postać robi się o wiele bardziej przekonujaca. Ale nie, większość krytyki rozbija się w tym momencie o argumenty na poziomie "faceci mieli męskich bohaterów przez sześć filmów i nie mogą się pogodzić z tym że ich czas się skończył".
No a że tego typu dyskusja budzi w tym momencie dość mocne emocje wśród młodych ludzi, to jest to moim zdaniem mniej lub bardziej subtelne przepychanie przez Disneya polityki tożsamości i feminizmu trzeciej fali jako wzorca dla głównych bohaterów. A ja idę do kina na statki kosmiczne, wybuchy, miecze świetlne i muszę się z tym pierdolić.
Ostatnio zmieniony 21 gru 2016, 19:04 przez
Lupus, łącznie zmieniany 1 raz.
Lupus, Lord of Wrath and Grand Inquisitor from the Brotherhood of the Sith
"Even the truth has its uses." - Darth Krayt