Mechu-deru
Przypomnę, co może robić adept tej techniki wg naszego Podręcznika Technik Mocy:
Mechu-deru to prastara sithyjska umiejętność pozwalająca manipulować ogromnymi ilościami złożonych mechanizmów przy użyciu samej tylko myśli. Takim obiektem może równie dobrze być armia droidów, co pancernik gwiezdny typu Executor, lub orbitalna fabryka wykorzystująca energię i materię gwiazdy. Technika ta początkowo pozwala po prostu zdalnie kontrolować maszyny w zastępstwie obsługi, ale jej bardziej ezoteryczne aspekty pozwalają nawet na transmutację istot żywych w posłuszne mechanoidy. Najbardziej znanymi użytkownikami tej techniki byli Darth Mekhis, Belia Darzu i Irek Ismaren. Być może to za pomocą podobnych umiejętności starożytni Rakatanie konstruowali swoje hipernapędy i stworzyli Gwiezdną Kuźnię
A Karta Technik Mocy podaje poziomy możliwości:
I tu nasuwają mi się dwa pytania:Adept: potrafi kontrolować wysoce zautomatyzowaną maszynę jak Eye of Palpatine, albo armia droidów, ale musi mieć widoczne wszczepy cybernetyczne.
Mistrz Magii: potrafi kontrolować wiele takich maszyn. Nie wymaga już wszczepów cybernetycznych
Lord: potrafi przekształcać użytkowników mocy w posłuszne cybernetyczne istoty, lub tworzyć czerpiące z energii słońc superfabryki. (R)
Dark Lord: potrafi stworzyć wirusa transmutującego żywe organizmy w technobestie. (Z)
- Co z tymi wszczepami? Mistrz ich nie potrzebuje, ale przecież nie wyrwie ich sobie z głowy, bo jakoś musiały zostać tam umieszczone, zakładam, że mogły zrosnąć się już z korą mózgową. Wiem, to szczegół, ale mnie osobiście ciekawi.
- Jeśli mistrz Mechu-deru potrafi kontrolować kilka statków, to czy nie wystarczy, by znalazł się w pobliżu wrogiej jednostki i unieruchomił ją poprzez swoje moce? Ot na przykład "zdalnie" pootwierać śluzy, odciąć zasilanie? Nie trzeba byłoby strzelać ani wysyłać grupy abordażowej i narażać się na straty. Fajne, ale z drugiej strony to czysty munchkinizm, a ten przestaje być mile widziany, o ile się nie mylę.