#5
Post
autor: Aquarius » 07 wrz 2017, 13:43
W zasadzie w tej chwili są dwa „obozy” - ajsrony i andruty. Jak już napisał Ahriman był sobie pomysł na WinMobile, lecz biedaczyna zdechł w męczarniach. Poza tym istnieje jeszcze kilka innych rozwiązań, niestety niszowych lub dla totalnych geeków, więc nie ma co sobie nimi zaprzątać głowy.
1. Nadgryzione jabłuszka
Mimo mojej całej niechęci do sekty zwanej Apple (to nie firma i użytkownicy jej produktów, to organizacja religijna) należy obiektywnie przyznać, że jeżeli oczekujesz sprzętu i oprogramowania działającego tak, jak ma działać, to wybór i-czegośtam jest optymalny. Oczywiście uczciwszy minutą ciszy radosną wycenę, moim zdaniem na granicy rozboju. W filozofii projektowej jabłuszkowych jest między innymi, że funcjonalności muszą być dopracowane. Sprzyja temu założona hermetyczność środowiska, ścisłe specyfikacje sprzętowe, rygorystyczne wytyczne projektowe i takie tam. Ale ma to też ciemne strony.
Po pierwsze, gdy spece z Apple uznają, że czegoś nie ma, to nie ma, a jak ma być inaczej, to tylko tak inaczej. Skomplikowane? W pierwszej specyfikacji ajsrona uznano na przykład, że PDF to nie istnieje i użytkownicy tych telefonów mogli tylko z zazdrością spoglądać na resztę świata korzystającą z dobrodziejstw bibliotek publicznych. Teraz format jest akceptowalny, lecz nie ma pewności co do przyszłości. Nie ma też pewności, czy jakieś inne formaty ajple w przyszłości uznają. Bo tak. Podobnie sprzętowo – cały świat używa mikroUSB, taki uznała standard i możesz, na przykład, dowolnie sobie użyczać ładowarek, a Apple nie. Bo nie.
Po drugie nigdy nie masz pewności, co łebki z Cupertino zrobią, a od ich decyzji nie ma odwołania. Na przykład ostatnio dopracowali starannie produkt (o co dbają), że działa tak jak ma… A nie! Inaczej! W systemie macOS 10.xxx użytkownicy zgłaszali, że źle działa wskaźnik pozostałego czasu pracy na baterii, więc zdarzało się zdziwić użytkownikom oczekującym jeszcze godziny pracy, a tu bęc i nie ma prądu. No jak to tak? Aplówki słyną z dopracowania, jak już pisałem, a tu taka buba! Więc naprawili. Usuwając funkcję z systemu. Nie ma wskaźnika? No to nie można powiedzieć, jakoby źle wskazywał. Czysta perfekcja.
Reasumując – decydując się na aja otrzymasz produkt na pewno dopracowany i działający, jednak tylko taki i z ryzykiem, że coś będzie niedostępne.
2. Robociki
Tu sytuacja jest inna. System operacyjny Android należy do grupy półotwartej, czyli jest właściciel i nadzorca, jest oficjalna droga dystrybucji, ale reguły wchodzenia w rynek są luźne. Prawie że „mata i używajta z niego wszyscy” - ze wszystkimi konsekwencjami. Więc gdy, na przykład, pojawi się jakiś dziwaczny wynalazek, ta zaraz będą dostępne sterowniki, konwertery, czytniki, piszniki i inne pierdolniki. Bo mogą. Dlatego tak chętnie po andruta sięgają producenci różnego sprzętu, nie tylko telefonów. Dość powiedzieć, że w dzisiejszej godzinie ilość urządzeń pod zielonego na świecie przewyższa wszystkie inne systemy. Nawet Windows, uwzględniając wszystkie komputery(!) globalnie i inne sprzęty, jest zdeklasowany. Jest siła, prawda?
Jak to zwykle bywa są cienie. Przede wszystkim różnorodność sprzętowa. O ile pisząc program na ajsrona deweloper ma pewność na jakim sprzęcie będzie działał, na wieki wieków, to specyfikacji sprzętowych bazowych(!) dla andra jest w pigułę. Wystarczy otworzyć Android Studio by zaraz się potknąć o pytania gdzie ta aplikacja ma działać, nawet nie pisząc linijki kodu. A w tych zakresach bazowych są jeszcze specyfikacje lokalne. Bo Samsung użyje procka A, matrycy B i osprzętu C, z kolei LG ma swoje D, E i F, ale już HTC może użyje procka A, lecz matrycę H, no chyba że K, gdyby nie użył E. Nie można się więc dziwić, że czasami coś nie działa. Poza tym Android ma silnie ukorzenienie w linuksie i jawach, więc czasami pisani pod niego przypomina walenie z dyńki w brzozę w nadziei wytłoczenia soku. Na szczęście to się powoli zmienia. I historia na inną opowieść.
3. Okienka (na marginesie)
Były, się zmyły, ale… Co chwila z obozu małomiekkich dochodzą popierdywania, jakoby pracowali nad nowym systemem operacyjnym dla telefonów. Nawet sobie Nokię kupili. I udupili do końca, tak przy okazji. I przegrali wyścig. Tym niemniej ostatnio coś znowu pomrukują, tym razem jako integrację z Win10. A że na linii XBOX-PC-tablet integracja coraz silniejsza, to gdyby w behawior włączyli telefony z systemem takim, że user swobodnie przechodziłby od sprzętu to sprzętu w tej samej chmurze i w jednolitym środowisku – to mogłoby się spodobać, choćby biznesowym wyznawcom kultu świętego Eksela w Ofisie Jedyności.
Aquarius, Lord from the Brotherhood of the Sith
Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy